Moje bazgroły, czyli jak ja rysuję + Jak spędziłam wczorajszy dzień?

Cześć!

Dzisiaj naszło mnie na rysowanie, dlatego pomyślałam, że mogę zrobić o tym posta.

Chciałabym w nim pokazać Wam, jak rysuję. Od razu ostrzegam: nie jestem mistrzynią, uważam jednak że rysuję wystarczająco dobrze jak na swój wiek.

Co prawda wykonałam jeden rysunek w szkicowniku Top Model, i jeden zwykły, na zwykłej kartce, ten drugi wyszedł jednak tak fatalnie, że wstydzę się go Wam pokazać. Mam nadzieję, że za to mnie nie udusicie.

Może nie będę więcej pisać, tylko pokażę Wam moją pracę:

Hmm, uważam że wyszło mi to całkiem ładnie.

Generalnie lubię rysować koszule, dlatego tutaj też się ona znajduje. Ma nietypowy turkusowy kolor, ponieważ chciałam, żeby nie było nudno. Malinowe spodenki dodają całości "tego czegoś". Skarpety, a raczej podkolanówki powodują, że na rysunku nie jest pusto.

Włosy są rude. Czemu? Lubię tą kredkę, którą je wykonałam. Ciężko mi powiedzieć, dlaczego. Po prostu tak mam.

Przepraszam, że ucięłam stopy mojej postaci, jednak buty wyszły tak okropnie, że szkoda gadać. Nigdy nie potrafiłam szkicować obuwia, i jeśli znacie jakiś dobry poradnik to będę wdzięczna jeśli mi go pokażecie.

Wydaje mi się, że ten projekt jest udany. Jak Waszym zdaniem?

Jeżeli chcecie, żebym rysowała więcej zarówno w szkicownikach jak i na zwykłych kartkach, napiszcie. Może niebawem uda mi się nabazgrać coś na czystym papierze - wtedy Wam to pokażę.

A teraz przejdźmy do następnego punktu posta, czyli Jak spędziłam Mikołajki?

Mimo, iż była sobota, mój przekochany (Sarkazm. Wyczuwacie?) brat obudził mnie o szóstej rano wołając "Zosia, Zosia, wstawaj! Prezenty! Katheja no!" (Tak, mój brat mówi na mnie czasem Kathey lub Katheja). Niechętnie wstałam, obrzuciłam go pretensjonalnym wzrokiem ("No co?" Powiedział brat) i przeszłam do salonu. Rzuciłam się na kanapę, a Andrzej (Tak się nazywa mój brat) zaczął szukać prezentów. Nie szło to mu zbyt dobrze, bo dopiero moja mama powiedziała mu, aby poszukał w Jego garderobie. 

Był bardzo zadowolony kiedy wrócił do głównego pokoju z toną prezentów.

Połowa należała do mnie.

Moje koty zaczęły gryźć tasiemki obwiązujące pakunki, z czego były bardzo zadowolone. Poszłam do mojego pokoju po nożyczki, a kiedy przyszłam, Andrzej siłował się z kotami, aby puściły podarunki i przestały się nimi bawić.

Kiedy udało się je odciągnąć, rozpakowaliśmy nasze paczki.

Ja dostałam dużo słodyczy (Kiedy ja to zjem?), szczotkę do włosów, gumki, bluzkę, 50 zł oraz informację, że do Wigilii dostanę Vipa na rok w grze MovieStarPlanet. Mój brat otrzymał prawie to samo, bo zamiast szczotki i gumek dostał paczki z kartami a zamiast obietnicy Vipa - grę na PlayStation3.

O 8:00 zaczęłam zbierać się na zawody. Grałyśmy w siatkówkę czwórkami, reprezentowałyśmy szkołę. Rozegrałyśmy 5 meczy, każdy zwyciężyłyśmy. Do domów wróciłyśmy ze złotymi medalami i uśmiechami na twarzach. Przyszłam jeszcze do koleżanki, jednak nie będę tego opisywała. Myślę, że to był naprawdę udany dzień.

To chyba na tyle. A Wy jak spędziliście Mikołajki?

Do następnego posta!

Ps. Napiszcie w komentarzach, czy taka długość postów Wam odpowiada, czy też mają być dłuższe czy krótsze.