czwartek, 25 czerwca 2015

WAKACJE!!! + informacja.

Cześć!
Hej, cześć i w ogóle. Jak wam mija dzień? :)
Już niedługo nasze upragnione wakacje! W sumie, kto jeszcze chodzi do szkoły, prawda? Z dnia na dzień robi się coraz cieplej, rada kwalifikacyjna już dawno się odbyła, więc oceny wystawione... Komu by się chciało jeszcze chodzić? Jestem stuprocentowo pewna, że zamiast dusić się w szarych murach waszej ukochanej placówki oświatowej, już planujecie wakacyjne przygody i wyjazdy na wczasy, wspominacie ubiegłoroczne ferie letnie... Przyznam, że sama, gdy tylko pomyślę, co może się wydarzyć w tegoroczne wakacje, jestem wprost przeszczęśliwa! Za nami 10 miesięcy ciężkiej, mozolnej pracy nad poprawianiem ocen, uczeniem się na sprawdzian czy też kartkówkę... Chyba nam się należy, nie?
I już nie mogę doczekać się tego wspaniałego uczucia, kiedy w piątek złapię świadectwo (z paskiem, hihi, a u was, gdzie będzie ten pasek? B) ), w podskokach wybiegnę z naszego kompleksu sal gimnastycznych, gdzie prawdopodobnie będzie odbywać się zakończenie roku, trzasnę drzwiami i krzyknę tym wszystkim dupkom z naszej szkoły: "NARA, NIE BĘDĘ TĘSKNIĆ!!!".
Ach, rozmarzyłam się, hih.
A z jakim wynikiem ja wychodzę z drugiej klasy gimnazjum?

Matematyka: 4
Język polski: 5
Język niemiecki: 5
Język angielski: 5
Historia: 5
WOS: 5
Chemia: 5
Fizyka: 4
Biologia: 5
Geografia: 5
W-F: 5
Religia: 5
Informatyka: 6
Zajęcia praktyczno-techniczne: 6
ŚREDNIA: 5,0

Cóż, przyznaję się bez bicia, że z fizyki mogłam mieć piątkę, gdyby mi się chciało uczyć w domu. Matematyka była w tym roku okropna, ale wszyscy przyznają, że druga klasa jest najgorsza. W trzeciej się podciągnę, szczególnie dlatego, że informatyka i ZPT odpadają, a z tych przedmiotów mam szóstki, które przejdą mi na świadectwo w trzeciej klasie oraz dlatego, że dojdą mi przedmioty typu muzyka czy plastyka, z których na pewno uda mi się wyciągnąć dobre oceny.
A jak tam jest z tymi ocenami u was? :D Pochwalcie się w komentarzach, haha.

Zanim skończę pisać ten post, pragnę wam jeszcze zakomunikować, że (tum, turum, tum, tum!!!) założyłam bloga lajfstajl. Ale takiego nie całkiem, takiego na mój sposób. Mam nadzieję, że każdy znajdzie tam coś dla siebie, oto link:


Zapraszam do czytania! Jarciam się, haha. Kto to przeczyta, pisze!!! Jesteście nindże >_>

Pozdrawiam,



Lana Del Rey - Shades Of Cool
Jakoś ostatnio tak znowu zaczęłam słuchać tej piosenki nałogowo i odkryłam ją na nowo.
Ja tak mam, czasami muszę jakąś piosenkę odstawić w kąt, żeby ją zrozumieć, odkryć, poznać. Tak też było z tą piosenką. Naprawdę, bardzo, bardzo ją polecam. Jest taka "bondowa" (wiem, że nie ma takiego słowa, ale właśnie z agentem 007 kojarzy mi się ten utwór). A Lana... Kurczę. W tym teledysku wygląda zawaliście.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Opowiadanie na podstawie (?) SyFa, tak znowu, tak nowe.

Hejka!
Piszę sobie o 21:30, a co tam. Nie wiem, do czego zacząć. Dawno nie było tutaj żadnego posta, jeśli się nie mylę. A ode mnie... pff, nie chce mi się liczyć. Od trochę niedawno-dawna mam pomysł/y na opowiadanie, takie szkolne. W końcu zdecydowałam, że będzie ono na podstawie SyFu. O wiele mnie niż ostatnio, np. nie będzie wszystkich wydarzeń itede itepe, ale coś tam stamtąd zaciągnę. :D Ogółem, bohaterka będzie ciekawa.
No to zapraszam do czytania pierwszego rozdziału!



Rozdział 1
"Szara cegła nazywana Liceum Słodki Amoris"


Obudził mnie budzik nastawiony przez moją ciotkę. Czemu musiała go nastawić? Pospałabym trochę... popatrzyłam na datę wyświetloną pod godziną i już zrozumiałam. Nowa szkoła, planowana od miesiąca, do której miałam uczęszczać. Która tym razem? Moi rodzice są dziwni - nie mogą mnie zostawić w jednej szkole? W każdej jest to samo, jestem odosobniona (zresztą sama to robiąc) i mi to pasuje. Ale nie, oni chcą, żebym zaczęła mieć dobre stosunki z rówieśnikami, a przepraszam, w ogóle z ludźmi. Po tym co mi zrobili, chcą jeszcze czegoś? A niech się walą...
Ral, przestań o tym myśleć. Za chwilę ciotka przyjdzie, bo nie przyszłaś na śniadanie.
Wstałam z mojego dosyć dużego, szarego (sama wybrałam ten kolor) łóżka i powoli ruszyłam w stronę mojej czarnej garderoby. Ubrałam czarną bluzkę z zbyt długimi rękawami i z dużym, zielonym napisem"Fake It". Do tego założyłam prawie wyblakłe dżinsy, też trochę za duże. Nie wiem, po co to opisuję. A, no nawet nie przedstawiłam, jak wyglądam. 
Bardzo jasna cera - nie, że nie lubię słońca, po prostu moja skóra zawsze jest kremowo-biała, trochę jak u tych dziwacznych wampirów. Smoliste, długie, falowane włosy sięgające mi prawie do pupy. Mam też krzywą grzywkę, która prawie zasłania całe lewe oko. Również ciemne, tym razem brązowe, duże oczy i okalające je czarne rzęsy. Chyba jestem wysportowana, krągłości też mam... Malutki nosek, trochę zakrzywiony do góry. Do tego wąskie, bardzo jasne usta. Nie jestem wysoka, chociaż to nie przez  niski wzrost (a takiego nie posiadam xd) noszę za duże na mnie rzeczy. Mogłabym w ubraniach wybierać do woli, w końcu chyba od tego ma się rodziców lekarzy, ale mi tam to jest obojętne, lepiej się czuję w bardzo zakrywających mnie ubraniach. Aj, za dużo się rozpisałam. Wracając do tego pierwszego dnia...

Zjeżdżając na poręczy (zawsze to robię, po co komu schody) dotarłam bardzo szybko na dół. Nie, żeby mi się spieszyło, po prostu ciotka jest strasznie pedantyczna i poręcza była śliska, co skutkowało moim szybkim zjazdem. Dowód - włócząc się doszłam do jadalni, gdzie czekała już na mnie moja ciotunia Petunia (hehe, nie tak się nazywa, ale lubię przezywać ludzi), co prawda troszkę wkurzona, ale kogo to obchodzi... nie mnie.
-Ralciu - zaczęła ciocia, dobra, wyjawię imię, Galia - czemu tak późno przyszłaś? Jest już 7:40!
-A czy kogoś to obchodzi, czy się spóźnię? - odparłam znudzonym tonem, usiadłam i zabrałam się do pałaszowania śniadania. Jajecznica, mniam. Ciotka to dobra kucharka.
-Mnie, kochanie, mnie. I musisz wywrzeć dobre wrażenie na wszystkich! - mrugnęła do mnie.
-Po co? Zawsze i tak jest to samo, ta sama banda gówniarzy - odparłam.
-Ralciu, co ty mówisz! Nawet ich nie znasz - sprzeciwiła się ciocia Galia.
-O jeju... Mogę zjeść śniadanie i iść do szkoły? - spytałam, ziewając.
-Zawożę ciebie dzisiaj - powiedziała. Na tą wypowiedź przygryzłam wargę. Po co mam być zauważalna? W dodatku ciotka ma niezły samochód, w końcu też jest lekarzem.
Szybko dojadłam jajecznicę i powoli (dwa przeciwieństwa, znowu nie, żeby mi się spieszyło: uwielbiam jeść dania ciotki) poszłam na górę, żeby wziąć torbę. Moi rodzice, no i ciotka strasznie mi się dziwią, że noszę takie ciuchy, chcę takie rzeczy... Moja torba wygląda tak: Szara, zapinana na magnesik, który już dawno stracił swoje właściwości (czyli nie zapina), cała poszarpana i ma na sobie mnóstwo przypinek z różnych zespołów: Od ludowych do jakiegoś metalu. Nie jestem jakimś "gatunkowcem", słucham tego, co lubię. Znowu zjechałam po poręczy, założyłam moje również zużyte, czarne Conversy (rodzice bardzo, bardzo nalegali, żebym miała firmowe buty, mi tam to wisi) i ubrałam lekką kurtkę w kolorze moro.
-Ciotko, naprawdę musisz mnie odwozić? - mruknęłam.
-Tak, muszę - odpowiedziała z hardym wyrazem twarzy.
Zrezygnowana wyszłam z domu (domu cioci, teraz o niej będę mieszkać) i po otwarciu się samochodu usiadłam na tylnym siedzeniu.
-Ciociu, wiesz jak tam jest blisko... - zaczęłam mówić trochę jak nie ja.
-Ral, mówisz jak nie ty, więc coś jest nie tak. Nie, odwożę ciebie do końca. - powiedziała moja ciotka i nawet przyspieszyła.

***

Po pięciu byłyśmy na miejscu.
-To sayonara! - pospiesznie wyszłam z samochodu i stanęłam na dziedzińcu przed szarym, ceglanym budynkiem.
-Naprawdę będę musiała tu chodzić? - mruknęłam pod nosem. No cóż, mówi się trudno. Włócząc nogami podeszłam do jedynej osoby, która jeszcze stała na dziedzińcu. Spojrzałam w górę i szybko ją określiłam: Buntownik. 
Czerwone, pofarbowane włosy, skórzana, czarna kurtka, a pod nią bluzka z logiem jakiejś grupy rockowej, nieznanej dla mnie, do tego czarne rurki. A, zapomniałam. Wyzywający, chytry wyraz twarzy i brązowe oczy, w którym zauważyłam zabawne ogniki, i... smutek? U takiego idioty? Pff.
-Wiesz, do jakiego lizusa mam się zgłosić, by mnie odprowadził po tym ceglanym budynku? Ty chyba nim nie jesteś. - rzuciłam.
-Lizusa? To do niego pasuje - odpowiedział mi basowym głosem. O, zgadłam płeć. - Nawet się nie przedstawiłaś. Kastiel.
-Ralien, to gdzie mam się zgłosić? - byłam już zniecierpliwiona.
-Do pokoju gospodarzy.
-Że co? - odpowiedziałam zaskoczona.
-Nie wiesz co to? - chyba już znalazł sobie zaczepkę.
-Nie, nie wiem, i nadal gówno mnie to obchodzi, tylko każesz mi tam iść. Daj sobie spokój - powiedziałam znudzona.
-Wyciągnęłaś pazurki... Ok, odprowadzę Cię.
-A ty na lekcje to kiedy? Zresztą, ja też bym tutaj została, no ale pierwszy dzień i by mi ciotka nie dała spokoju.
-Nie wiem, może za dwie godziny? Teraz takie nudne przedmioty mam, ze wolę być na świeżym powietrzu, niż spać w zanieczyszczonej sali.
-Ok, odprowadzasz mnie czy nie?
-Sama się o coś spytałaś.
Ruszyłam do przodu.
-Ej, ej, nawet nie wiesz gdzie to jest. - złapał mnie za nadgarstek (trochę bolało), a ja od razu wykręciłam mu agresywnie rękę.
-Nie dotykaj mnie - powiedziałam lodowatym tonem.
Od razu cofnął rękę i poszedł przodem.
-Ok, ok.
Doszliśmy do jakiś drzwi, to chyba były pierwsze z kolei. Na pewno by nie wiedziała gdzie to jest, pomyślałam. Zresztą, podroczyć się z idiotą to przyjemność.
-To tyle.
-Nawet nie podziękujesz?
-Za co?
-Pff - poszedł tym razem do sali naprzeciwko, a nie na dziedziniec. A mówił, że pójdzie za dwie godziny... słaby z niego ten buntownik.
Jak na moje maniery, od razu otworzyłam drzwi, nie pukając.
W pomieszczeniu stał dosyć wysoki chłopak, nachylający się nad dokumentami. Kiedy się do mnie odwrócił, mogłam wszystko z niego wyczytać.
Ale najpierw wygląd zewnętrzny.
Nie gruby, nie chudy, taki pół na pół, wąskie barki, długie nogi, złotobrązowe, krótkie włosy, teraz całe rozczochrane. Dosyć ostre wyrazy twarzy, ale wyglądały teraz łagodnie. Również złotobrązowe, duże oczy.
A teraz wewnętrzny...
Lizusek, ale ma w tym jakiś uparty cel. Nie zawsze był lizuskiem, wcześniej... hmm, ciekawe, co wcześniej. Ból w oczach, ukryty w najskrytszych zakątkach, ale był. Bardzo przyjazny, ufny i łatwowierny. To wszystko wyczytać z oczu, Ral, bądź z siebie dumna.
I tak od razu wiedziałam, że będzie moim wrogiem.

To niestety tyle, ponieważ trochę długi mi wyszedł ten rozdział.
Chyba jutro zrobię następny.
Chandelier, 
Laniacz


wtorek, 9 czerwca 2015

Wiersz miłosny? :') Challenge accepted!

Cześć!
Dzisiaj przygotowałam dla was notkę z czymś, co nie wiem, jakim cudem powstało...
Wiersz miłosny. :')))
Lubię pisać wiersze, no ale proszę, nie miłosne. W szkole był konkurs (walentynkowy, haha, jak to było dawno...), w którym mimo wszystko postanowiłam wziąć udział. Dzisiaj w stercie kartek z mojej szuflady wyciągnęłam to oto "cudeńko".


Widzę Cię pod kosmiczną plejadą
Gdzie blaski gwiazd srebrem się kładą
O których sięgnięciu marzyliśmy nieraz
Dając ponieść się chwili, zapominając o "teraz"
Słyszę Cię w szumie liści na drzewie
Słyszę Cię w wiatru mocniejszym powiewie
Słyszę Cię wreszcie i w kroplach dżdżu
Czule tulących nas do snu
Czuję twój zapach w kwiecie konwalii
Roznosi go wiatr z leśnymi nutami
Z tego wspaniałego boru dębowego
W którym z driadami graliśmy w chowanego
Czuję twój dotyk chodząc po polach
W delikatności kwiatów majowych na rolach
Gdy muskam palcami po żytnich kłosach
Gdy letnia bryza tańczy w mych włosach
Miłość to takie dziwne uczucie
Podporządkowania się matce naturze
Bo jesteś tutaj w słonecznych promieniach
Mimo, że tak naprawdę Cię tutaj nie ma...

Nie wiem, co mam sądzić o tym wierszu. Jest miłosny, więc mógł się niekoniecznie udać. A co wy myślicie o mojej "tfurczości"? :') Czekam na komentarze!


Nie wiem, czy jest jakiś sens dodawania piosenek, bo prawdopodobnie i tak nikt ich nie odsłuchuje (y). CX

piątek, 5 czerwca 2015

Dziwactwa Julsona

Cześć!
Na sam początek - serdecznie przepraszam za brak postów z mojej strony. Rozumiecie, ciepełko i te sprawki... A w dodatku szkoła... Mam już dosyć uczenia się i wstawania rano, no ale cóż - mus to mus. ):
Dzisiaj, jak sami widzicie... Dosyć dziwny post. A raczej o dziwnej osobie.
A raczej nie tyle, co o dziwnej osobie, tylko o dziwnościach tejże osoby.
1. Piję tylko wodę. No, może czasem jeszcze colę, mleko albo sok. Ale to w skrajnych przypadkach. I ♥ Woda (to łączenie polskiego z angielskim c':).
2. Nie lubię soboty :').
3. Lubię jesień, bo deszcz.
4. Kocham spoilerować innym książki :').
5. Czasami Często nie mogę zasnąć, wtedy potrafię leżeć do 3:00 w nocy, a i tak nie spać. :/
6. Kocham planować. W sensie, że na przykład: "Co będę robić w wakacje". No.
7. Często mówię sobie, że dzisiaj zrobię to i to, że to będzie taki fajny, produktywny dzień, a potem marnuję czas przed komputerem.
8. Dzień bez płatków z mlekiem jest dniem straconym. Nie przeciśnie mi się przez gardło żadne inne śniadanie, jeśli jestem zmuszona wcześnie wstać.
9. Mam takiego bzika na punkcie wody, że potrafię odróżnić, czy jest przefiltrowana, czy kranówa, czy z czajnika, Dobrowianka czy Żywiec Zdrój... Znaczy z tymi markami wód jest tak, że potrafię je rozróżnić między wodami, które piję. Moim ulubieńcem jest Dobrowianka, pycha.
10. Jestem strasznie dziecinna, jak na swój wiek. Często wychodzę na wieś pograć w takie gry, jak podchody czy dwa ognie. No ale dzieciństwo ma się jedno, nie?
11. Nie boję się żab czy jaszczurek. Kiedyś pocałowałam jedną żabkę (durne
"prawda czy wyzwanie...").
12. Za to panicznie boję się owadów, szczególnie tych takich wielkich komarów.
13. Lubię oglądać bajki.
14. Często mam tak, że planuję sobie tyle przedsięwzięć, a potem i tak mi się tego nie chce robić. cx
15. Mam wszędzie nieporządek. Dosłownie. Jednak podczas odrabiania lekcji muszę mieć czyściutko na biurku, inaczej się nie da.
16. Rzadko sprzątam na biurku, więc nie odrabiam na nim lekcji.
:'D
EDIT 17. O, i jeszcze jak patrzę na słońce to mi się chce kichać.
18. Mam męty ciała szklistego, czyli takie jakby "gluty" mi się pałętają wszędzie, gdzie patrzę (y). Jak ktoś jest ciekawy, jak to wygląda, zapraszam > tu < .

Jak na razie to tyle. Mam już kilka pomysłów następne posty, więc czekajcie cierpliwie, jak znajdę czas, na pewno je zrealizuję!

Dzisiaj bez loga i bez piosenki, bo piszę z telefonu. c:

Pozdrawiam,
Julia c: