poniedziałek, 22 czerwca 2015

Opowiadanie na podstawie (?) SyFa, tak znowu, tak nowe.

Hejka!
Piszę sobie o 21:30, a co tam. Nie wiem, do czego zacząć. Dawno nie było tutaj żadnego posta, jeśli się nie mylę. A ode mnie... pff, nie chce mi się liczyć. Od trochę niedawno-dawna mam pomysł/y na opowiadanie, takie szkolne. W końcu zdecydowałam, że będzie ono na podstawie SyFu. O wiele mnie niż ostatnio, np. nie będzie wszystkich wydarzeń itede itepe, ale coś tam stamtąd zaciągnę. :D Ogółem, bohaterka będzie ciekawa.
No to zapraszam do czytania pierwszego rozdziału!



Rozdział 1
"Szara cegła nazywana Liceum Słodki Amoris"


Obudził mnie budzik nastawiony przez moją ciotkę. Czemu musiała go nastawić? Pospałabym trochę... popatrzyłam na datę wyświetloną pod godziną i już zrozumiałam. Nowa szkoła, planowana od miesiąca, do której miałam uczęszczać. Która tym razem? Moi rodzice są dziwni - nie mogą mnie zostawić w jednej szkole? W każdej jest to samo, jestem odosobniona (zresztą sama to robiąc) i mi to pasuje. Ale nie, oni chcą, żebym zaczęła mieć dobre stosunki z rówieśnikami, a przepraszam, w ogóle z ludźmi. Po tym co mi zrobili, chcą jeszcze czegoś? A niech się walą...
Ral, przestań o tym myśleć. Za chwilę ciotka przyjdzie, bo nie przyszłaś na śniadanie.
Wstałam z mojego dosyć dużego, szarego (sama wybrałam ten kolor) łóżka i powoli ruszyłam w stronę mojej czarnej garderoby. Ubrałam czarną bluzkę z zbyt długimi rękawami i z dużym, zielonym napisem"Fake It". Do tego założyłam prawie wyblakłe dżinsy, też trochę za duże. Nie wiem, po co to opisuję. A, no nawet nie przedstawiłam, jak wyglądam. 
Bardzo jasna cera - nie, że nie lubię słońca, po prostu moja skóra zawsze jest kremowo-biała, trochę jak u tych dziwacznych wampirów. Smoliste, długie, falowane włosy sięgające mi prawie do pupy. Mam też krzywą grzywkę, która prawie zasłania całe lewe oko. Również ciemne, tym razem brązowe, duże oczy i okalające je czarne rzęsy. Chyba jestem wysportowana, krągłości też mam... Malutki nosek, trochę zakrzywiony do góry. Do tego wąskie, bardzo jasne usta. Nie jestem wysoka, chociaż to nie przez  niski wzrost (a takiego nie posiadam xd) noszę za duże na mnie rzeczy. Mogłabym w ubraniach wybierać do woli, w końcu chyba od tego ma się rodziców lekarzy, ale mi tam to jest obojętne, lepiej się czuję w bardzo zakrywających mnie ubraniach. Aj, za dużo się rozpisałam. Wracając do tego pierwszego dnia...

Zjeżdżając na poręczy (zawsze to robię, po co komu schody) dotarłam bardzo szybko na dół. Nie, żeby mi się spieszyło, po prostu ciotka jest strasznie pedantyczna i poręcza była śliska, co skutkowało moim szybkim zjazdem. Dowód - włócząc się doszłam do jadalni, gdzie czekała już na mnie moja ciotunia Petunia (hehe, nie tak się nazywa, ale lubię przezywać ludzi), co prawda troszkę wkurzona, ale kogo to obchodzi... nie mnie.
-Ralciu - zaczęła ciocia, dobra, wyjawię imię, Galia - czemu tak późno przyszłaś? Jest już 7:40!
-A czy kogoś to obchodzi, czy się spóźnię? - odparłam znudzonym tonem, usiadłam i zabrałam się do pałaszowania śniadania. Jajecznica, mniam. Ciotka to dobra kucharka.
-Mnie, kochanie, mnie. I musisz wywrzeć dobre wrażenie na wszystkich! - mrugnęła do mnie.
-Po co? Zawsze i tak jest to samo, ta sama banda gówniarzy - odparłam.
-Ralciu, co ty mówisz! Nawet ich nie znasz - sprzeciwiła się ciocia Galia.
-O jeju... Mogę zjeść śniadanie i iść do szkoły? - spytałam, ziewając.
-Zawożę ciebie dzisiaj - powiedziała. Na tą wypowiedź przygryzłam wargę. Po co mam być zauważalna? W dodatku ciotka ma niezły samochód, w końcu też jest lekarzem.
Szybko dojadłam jajecznicę i powoli (dwa przeciwieństwa, znowu nie, żeby mi się spieszyło: uwielbiam jeść dania ciotki) poszłam na górę, żeby wziąć torbę. Moi rodzice, no i ciotka strasznie mi się dziwią, że noszę takie ciuchy, chcę takie rzeczy... Moja torba wygląda tak: Szara, zapinana na magnesik, który już dawno stracił swoje właściwości (czyli nie zapina), cała poszarpana i ma na sobie mnóstwo przypinek z różnych zespołów: Od ludowych do jakiegoś metalu. Nie jestem jakimś "gatunkowcem", słucham tego, co lubię. Znowu zjechałam po poręczy, założyłam moje również zużyte, czarne Conversy (rodzice bardzo, bardzo nalegali, żebym miała firmowe buty, mi tam to wisi) i ubrałam lekką kurtkę w kolorze moro.
-Ciotko, naprawdę musisz mnie odwozić? - mruknęłam.
-Tak, muszę - odpowiedziała z hardym wyrazem twarzy.
Zrezygnowana wyszłam z domu (domu cioci, teraz o niej będę mieszkać) i po otwarciu się samochodu usiadłam na tylnym siedzeniu.
-Ciociu, wiesz jak tam jest blisko... - zaczęłam mówić trochę jak nie ja.
-Ral, mówisz jak nie ty, więc coś jest nie tak. Nie, odwożę ciebie do końca. - powiedziała moja ciotka i nawet przyspieszyła.

***

Po pięciu byłyśmy na miejscu.
-To sayonara! - pospiesznie wyszłam z samochodu i stanęłam na dziedzińcu przed szarym, ceglanym budynkiem.
-Naprawdę będę musiała tu chodzić? - mruknęłam pod nosem. No cóż, mówi się trudno. Włócząc nogami podeszłam do jedynej osoby, która jeszcze stała na dziedzińcu. Spojrzałam w górę i szybko ją określiłam: Buntownik. 
Czerwone, pofarbowane włosy, skórzana, czarna kurtka, a pod nią bluzka z logiem jakiejś grupy rockowej, nieznanej dla mnie, do tego czarne rurki. A, zapomniałam. Wyzywający, chytry wyraz twarzy i brązowe oczy, w którym zauważyłam zabawne ogniki, i... smutek? U takiego idioty? Pff.
-Wiesz, do jakiego lizusa mam się zgłosić, by mnie odprowadził po tym ceglanym budynku? Ty chyba nim nie jesteś. - rzuciłam.
-Lizusa? To do niego pasuje - odpowiedział mi basowym głosem. O, zgadłam płeć. - Nawet się nie przedstawiłaś. Kastiel.
-Ralien, to gdzie mam się zgłosić? - byłam już zniecierpliwiona.
-Do pokoju gospodarzy.
-Że co? - odpowiedziałam zaskoczona.
-Nie wiesz co to? - chyba już znalazł sobie zaczepkę.
-Nie, nie wiem, i nadal gówno mnie to obchodzi, tylko każesz mi tam iść. Daj sobie spokój - powiedziałam znudzona.
-Wyciągnęłaś pazurki... Ok, odprowadzę Cię.
-A ty na lekcje to kiedy? Zresztą, ja też bym tutaj została, no ale pierwszy dzień i by mi ciotka nie dała spokoju.
-Nie wiem, może za dwie godziny? Teraz takie nudne przedmioty mam, ze wolę być na świeżym powietrzu, niż spać w zanieczyszczonej sali.
-Ok, odprowadzasz mnie czy nie?
-Sama się o coś spytałaś.
Ruszyłam do przodu.
-Ej, ej, nawet nie wiesz gdzie to jest. - złapał mnie za nadgarstek (trochę bolało), a ja od razu wykręciłam mu agresywnie rękę.
-Nie dotykaj mnie - powiedziałam lodowatym tonem.
Od razu cofnął rękę i poszedł przodem.
-Ok, ok.
Doszliśmy do jakiś drzwi, to chyba były pierwsze z kolei. Na pewno by nie wiedziała gdzie to jest, pomyślałam. Zresztą, podroczyć się z idiotą to przyjemność.
-To tyle.
-Nawet nie podziękujesz?
-Za co?
-Pff - poszedł tym razem do sali naprzeciwko, a nie na dziedziniec. A mówił, że pójdzie za dwie godziny... słaby z niego ten buntownik.
Jak na moje maniery, od razu otworzyłam drzwi, nie pukając.
W pomieszczeniu stał dosyć wysoki chłopak, nachylający się nad dokumentami. Kiedy się do mnie odwrócił, mogłam wszystko z niego wyczytać.
Ale najpierw wygląd zewnętrzny.
Nie gruby, nie chudy, taki pół na pół, wąskie barki, długie nogi, złotobrązowe, krótkie włosy, teraz całe rozczochrane. Dosyć ostre wyrazy twarzy, ale wyglądały teraz łagodnie. Również złotobrązowe, duże oczy.
A teraz wewnętrzny...
Lizusek, ale ma w tym jakiś uparty cel. Nie zawsze był lizuskiem, wcześniej... hmm, ciekawe, co wcześniej. Ból w oczach, ukryty w najskrytszych zakątkach, ale był. Bardzo przyjazny, ufny i łatwowierny. To wszystko wyczytać z oczu, Ral, bądź z siebie dumna.
I tak od razu wiedziałam, że będzie moim wrogiem.

To niestety tyle, ponieważ trochę długi mi wyszedł ten rozdział.
Chyba jutro zrobię następny.
Chandelier, 
Laniacz


3 komentarze:

  1. Ral, super imię. C:
    Świetnie się zapowiada, czekam na kolejne. B) Bardzo podoba mi się to, jak wplatasz w fabułę prawdziwe fakty z SF, na przykład to o Natanielu. Świetnie to wychodzi.
    Aha, Laniacz, jaki masz nick na SyFie? C: "Laniacz"? XD
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Cię do LBA. :)
    Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://przepraszam-ze-kocham.blogspot.com/2015/06/liebster-blog-awards.html?m=1

    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, ale odpowiem na pytania na my-tu-lejemy.blogspot.com 8-)

      Usuń